Prawdziwy rollercoaster przeżyli w piątkowy wieczór kibice klubu Raków Częstochowa. Lechia Gdańsk miała wszystko w swoich rękach, prowadziła po kapitalnym golu swojego kapitana i dała sobie wydrzeć zwycięstwo w ostatnich minutach spotkania.
Długo zanosiło się na to, że to Lechia wygra po raz pierwszy w tym sezonie. Do przerwy groźnie pod bramką gospodarzy było jedynie w 2 minucie, kiedy to Patryk Makuch był bliski strzelenia gola. Przez resztę czasu z boiska wiało nudą.
W drugiej połowie niespodziewanie na prowadzenie wyszli gospodarze. Pięknym strzałem z dystansu popisał się kapitan Lechii Rifat Kapić. Raków nie potrafił stworzyć sobie dobre sytuacji strzeleckiej, a jak już doszedł do niej Kochergin to… fatalnie przestrzelił z bliskiej odległości. Drużyna Marka Papszuna grała jednak do końca i to im się opłaciło. Najpierw w 87 minucie premierowe trafienie w czerwono-niebieskich barwach zaliczył 𝙋𝙖𝙩𝙧𝙮𝙠 𝙈𝙖𝙠𝙪𝙘𝙝, a w 90 minucie również pierwszego gola w nowych barwach zanotował 𝙅𝙤𝙣𝙖𝙩𝙖𝙣 𝘽𝙧𝙪𝙣𝙚𝙨.
Raków długimi fragmentami znów nie błyszczał w ofensywie. Koniec końców jednak wywozi z terenu trzeciego z beniaminków bardzo cenne 3 punkty. Dodatkowo dwaj napastnicy wreszcie kończą mecz z golami na koncie, a przynajmniej do jutra „Medaliki” są liderem PKO Bank Polski Ekstraklasa.