Robert Jabłoński pod koniec lipca tego roku został dyrektorem sportowym we Włókniarzu Częstochowa. W zakończonym już sezonie pełnił także rolę managera drużyny podczas spotkań ligowych. Pan Robert to postać doskonale znana w świecie żużla. W latach 2000-2010 pełnił funkcję managera Włókniarza oraz reprezentował wielu zawodników. Był członkiem ekipy, która po raz ostatni zdobyła tytuł Mistrzów Polski w 2003 roku. W życiu prywatnym oddaje się swojej pasji – nurkowaniu w głębokich jaskiniach i korytarzach skalnych.
Zapytaliśmy Pana Roberta o plany Włókniarza Częstochowa na najbliższą przyszłość.
ŻR: Za Włókniarzem nieudany sezon, w klubie pojawiło się kilku nowych zawodników. Rolę lidera drużyny ma przejąć Jason Doyle. Jak wygląda sytuacja ze zdrowiem Australijczyka na ten moment?
RJ: We wrześniu Jason trenował już u nas na torze i był w bardzo dobrej dyspozycji, dlatego od razu uspokajam kibiców Włókniarza, że ze stanem zdrowia Australijczyka jest wszystko w porządku. O ten aspekt na pewno bym się nie martwił w kontekście przygotowań do sezonu 2025.
ŻR: Jak zatem wygląda w praktyce funkcja dyrektora sportowego w klubie żużlowym? Może Pan pokrótce opisać taki typowy dzień Pana pracy?
RJ: Moja praca wygląda tak, że oczywiście spotykam się z zawodnikami oraz często z rodzicami zawodników. Tutaj naturalnie mówię o naszych młodszych formacjach, gdzie wraz z rodzicami zastanawiamy się, co jeszcze zrobić, aby w przyszłości ich pociechy odnosiły sukcesy. W ostatnim sezonie niestety nasi juniorzy trochę podupadli i chcemy to szybko poprawić. Przede wszystkim mowa tu o zakupie sprzętu, który w tym sporcie jest niezbędny, ale także o pracy nad techniką jazdy. Kolejnym ważnym aspektem jest mental, którego też nie możemy pominąć w całym procesie szkolenia zawodnika.
ŻR: Czy już w tym sezonie będzie widać realny wpływ juniorów na wyniki Włókniarza w PGE Ekstralidze?
RJ: Zdecydowanie na to liczymy, bo juniorzy są bardzo ważnym elementem w całej układance. Są istotnym czynnikiem dla końcowego wyniku w danym meczu, bo te parę punktów dorzucone przez nich mogą okazać się kluczowe.
ŻR: Pozostając przy temacie młodzieży, w ostatnich dniach klub poinformował o powrocie do Częstochowy Mateusza Świdnickiego. Podpisał on kontrakt z drużyną U24, ale czy może również wystąpić w pierwszej drużynie, gdy zajdzie taka potrzeba?
RJ: Nie, Mateusz ma wspomagać drużynę U24. Mamy tam bardzo fajną grupę zawodników, która może powalczyć, może nie o wygranie tej ligi, ale na pewno może tam pokazać sporo jakości. Nie ma takiej szansy, aby wspomógł Włókniarza w meczach PGE Ekstraligi, gdyż podpisał umowę z drużyną U24 do 31 października 2025 roku.
ŻR: Na koniec krótko, jaki jest cel Włókniarza na sezon 2025?
RJ: Po raz pierwszy mamy dość specyficzną sytuację, gdzie po rundzie zasadniczej można zająć piąte miejsce i spaść z ligi. Naszym celem jest przede wszystkim utrzymanie w PGE Ekstralidze. Do fazy play-off wchodzą teraz tylko cztery drużyny i to już zupełnie inna sytuacja niż w ubiegłych latach, gdzie tych miejsc było aż sześć. Dlatego chcemy się w tej lidze utrzymać, a czy zrobimy to poprzez wejście do fazy play-off, czy po prostu utrzymanie w tej fazie play down to już temat poboczny, liczy się efekt końcowy.
fot. Włókniarz Częstochowa