Wojciech Pudo to jednocześnie prezes oraz trener w zespole Eco-Team AZS Stoelzle Częstochowa. Porozmawialiśmy o planach na przyszłość tego klubu, a także o rozwoju siatkarskiej młodzieży, która w Częstochowie prezentuje się doskonale.
ŻR: Panie Wojtku na wstępie chciałbym, aby przybliżył Pan naszym czytelnikom historię powstania klubu, który obecnie nosi nazwę Eco-Team AZS Stoelzle Częstochowa.
WP: Wszystko zaczęło się w 2013 roku, kiedy to włodarze częstochowskiego AZS-u założyli stowarzyszenie, które miało szkolić młodzież oraz pozyskiwać pieniądze na jej szkolenie. Powstała luka po tym, jak Norwid odłączył się od AZS-u, a akademicy wtedy skupiali się głównie na seniorach, odnosząc tam sukcesy. Jednak przy braku pieniędzy oraz braku młodych zawodników AZS postawił na młodzież i właśnie w 2013 roku powstało Stowarzyszenie Kultury Fizycznej Częstochowska Siatkówka. Ja wtedy pracowałem w Norwidzie, ściągnięto mnie do AZS-u, gdzie początkowo byłem II trenerem drużyny występującej w PlusLidze i wraz z kolegami tworzyłem tę młodzież od początku. Nazwaliśmy się „AZS 2020”, to miał być symboliczny projekt, który zakładał, że w 2020 roku nasi pierwsi wychowankowie mieli bronić biało-zielonych barw w drużynie seniorskiej. Stało się jednak inaczej, AZS-u już nie ma, a nasi wychowankowie jeżdżą po Polsce. Warto wspomnieć, chociażby Remigiusza Kapicę, który debiutował w PlusLidze w barwach AZS-u Olsztyn, a aktualnie jest atakującym w PSG Stali Nysa. Również w Nysie gra aktualnie libero Kamil Szymura, który pierwsze kroki stawiał w Rybniku, ale to u nas jego rozwój nabrał tempa, gdy został przemianowany na pozycję libero. Mateusz Borkowski aktualnie broniący barw Steam Hemarpol Norwid Częstochowa to kolejny przykład naszego wychowanka na PlusLigowych parkietach.
Po sezonie 2023/24 również dwóch naszych zawodników znalazło uznanie w klubach z wyższych lig. Artur Brzostowicz trafił do PGE Giek Skry Bełchatów, która go wypożyczyła do I-ligowego AGH Kraków, a Błażej Bień również znalazł uznanie w oczach włodarzy Skry i na ten moment jest wypożyczony do BKS Visły Bydgoszcz – również na I-ligowym szczeblu.
Dla dopełnienia historii klubu warto jeszcze wspomnieć, że w ostatnim sezonie AZS-u w PlusLidze, nasze Stowarzyszenie było większościowym udziałowcem w AZS SSA, a następnie te akcje odkupił Kamil Filipski. W związku z tym, że AZS upadł (teoretycznie, bo formalnie spółka nie zgłosiła upadłości) zostaliśmy członkami głównego Akademickiego Związku Sportowego w Warszawie, dzięki temu możemy korzystać z herbu oraz nazwy.
ŻR: Wspomniał Pan o wychowankach, którzy teraz dobrze sobie radzą w wyższych ligach. Praktycznie co roku klub wypuszcza w ten siatkarski świat swoich ludzi, a jak wygląda sytuacja z obecną kadrą? Są zapytania z innych klubów?
WP: Zapytania mamy, zarówno z I ligi, jak i PlusLigi. Po tym sezonie będzie nieco ciężej trafić na ten najwyższy szczebel rozgrywkowy, gdyż liga zostanie zmniejszona do 14 ekip i młodym zawodnikom ciężko będzie się przebić do wyjściowego składu, aby regularnie grać. Kluby jednak zaczynają szukać młodych zawodników na przyszłość, myślą długofalowo, żeby zabezpieczyć sobie zdolną młodzież na przyszłość. My nie nastawiamy się na to, aby hurtowo „wyprzedawać” zawodników, zależy nam na ciągłości szkolenia. Mamy u siebie zarówno chłopaków z Częstochowy i okolic, ale także z całej Polski.
ŻR: Na pierwszym planie jest oczywiście drużyna występująca aktualnie w II-lidze. Trzeba przyznać, że radzi sobie tam nadspodziewanie dobrze, bo na tym poziomie rozgrywkowym musi rywalizować z zawodnikami z przeszłością w PlusLidze czy I lidze, a przede wszystkim z dużo większym doświadczeniem. Czy na ten moment ten poziom rozgrywkowy to jest sufit dla tej ekipy?
WP: Dla nas jest to cel minimum, aby ci młodzi zawodnicy mogli rywalizować na tym II-ligowym szczeblu. Były takie dwa sezony, gdzie mieliśmy trochę więcej seniorów w składzie, że ocieraliśmy się o awans do I ligi, docierając do turniejów finałowych. Było to dokładnie 2 i 4 lata temu, wtedy seniorzy mieli pomóc w utrzymaniu się w II lidze, a przy okazji chcieliśmy wprowadzać naszą zdolną młodzież. Boisko jednak zweryfikowało nasze plany i okazało się, że ten zespół było stać nawet na awans do I ligi. Ostatecznie się nie udało, ale pokazaliśmy, że mamy fundamenty do tego, aby budować tutaj solidny zespół. Nie zamykamy się na ludzi, nie chcemy od nich tylko czerpać, ale zapraszamy ludzi do wejścia w nasze stowarzyszenie. Gdyby pojawiły się konkretne pieniądze to tak naprawdę w 2-3 miesiące można zbudować drużynę, która powalczy o awans do I ligi. Na ten moment mierzymy siły na zamiary i w tym roku nasza młodzież spisuje się rewelacyjnie. Jesteśmy na 6 miejscu, tracimy zaledwie jeden punkt do 4 miejsca, które uprawnia już do gry w fazie play-off. Z naszej strony nie ma absolutnie żadnego przymusu, jeżeli chodzi o grę w tej fazie, ale sami zawodnicy widzą, jak układa się tabela i to oni postawili sobie ambitny cel, aby zająć minimum 4 miejsce i zagrać w tej fazie pucharowej.
ŻR: Nie można zapominać także o pozostałych grupach wiekowych, które trenują w AZSie. W każdej kategorii wiekowej macie swoich przedstawicieli. Czy osoby chętne zgłaszają się same czy jednak to Wy pierwsi wyciągacie rękę i szukacie przyszłych talentów?
WP: Prowadzimy nabór ciągły właściwie już od 7-latków. Tam oczywiście jest więcej zabawy niż samej siatkówki, ale zgłaszamy dzieci do zawodów tzw. Singli. Dzięki temu mogą poczuć na własnej skórze rywalizację i głównie na tym nam zależy na początku. Nie sam wynik, a chęć rywalizacji – taki cel nam przyświeca w tych najmłodszych grupach wiekowych. Do wieku młodzika prowadzimy nabór otwarty, natomiast kadeci oraz juniorzy wymagają już pewnej selekcji, głównie pod kątem warunków fizycznych oraz doświadczenia. Warunki fizyczne w obecnej siatkówce bardzo determinują poziom gry, można spojrzeć, chociażby na naszych przyjmujących w II-ligowej drużynie. Obaj mają ponad 200 cm wzrostu, a dawniej taka osoba z automatu trafiała na środek. Dzięki naszym sponsorom i partnerom możemy rozwijać młodzież, ale oczywiście zdarzają się też wyboje.
ŻR: Jakie Pan ma sportowe marzenie? Co się już udało, a co jeszcze chciałby Pan osiągnąć?
WP: Na pewno takie marzenie spełniło się w zeszłym roku, gdy zdobyliśmy złoto Mistrzostw Polski juniorów. Było bardzo tego blisko już w 2019 roku, gdy przegraliśmy zaledwie jeden mecz w sezonie i było to właśnie finał Mistrzostw Polski juniorów. W tym sezonie będzie bronić tego tytułu i nie mam nic przeciwko, aby wynik z 2024 się powtórzył. Oczywiście dalej mam marzenia związane ze szkoleniem naszej młodzieży. Chciałbym, aby jak najwięcej naszych wychowanków znalazło swoje miejsce na parkietach PlusLigi, najlepiej, gdyby udało się to zrobić w barwach AZS-u. Czulibyśmy się spełnieni, gdyby udało się w przyszłości zagrać w I lidze lub PlusLidze, ale do tego oczywiście potrzeba sztabu ludzi oraz odpowiednich finansów. Jesteśmy na to otwarci, chętni do poszerzania współpracy i mam nadzieję, że te moje osobiste marzenia doczekają się realizacji.
Fot. Tomasz Wójciak