Nie było łatwo, były nerwy, ale ostatecznie Raków Częstochowa pokonał 2:1 RKS Radomiak Radom i może spokojnie zasiąść do oglądania dzisiejszych meczów Lecha Poznań oraz Jagielloni Białystok.
W pierwszej połowie spotkania częstochowianie mieli kilka okazji, ale dobrze spisywał się golkiper gości. Radomiak ograniczał się głównie do szybkich kontr, jedna z takich akcji mogła przynieść powodzenie, ale na posterunku był Kacper Trelowski. Do przerwy było bez bramek, ale druga część meczu rozpoczęła się źle dla „Medalików”. Kolejna kontra Radomiaka, którą praktycznie w pojedynkę poprowadził kapitan przyjezdnych Rafał Wolski, przyniosła efekt. Wolski uderzył płasko po długim słupku obok bezradnie interweniującego Trelowskiego i goście objęli prowadzenie. Nie cieszyli się jednak z tego zbyt długo, bo tuż po wznowieniu gry, szybką akcję przeprowadził Raków i do siatki trafił Ivi Lopez. Tuż po tym trafieniu na boisku pojawił się były napastnik Radomiaka Leonardo Rocha i to on przesądził o losach spotkania. W 64 minucie z rzutu rożnego dośrodkowywał Ivi, a najlepiej w powietrzu odnalazł się właśnie Rocha, który głową skierował piłkę do bramki.
W samej końcówce było nerwowo, czerwono-niebiescy bronili się już całą drużyną, a kibice mieli jeszcze w pamięci ostatni remis z Puszczą Niepołomice i straconą bramkę w doliczonym czasie gry. Tym razem jednak mecz zakończył się happy endem i 3 punkty zostały pod Jasną Górą.
Raków Częstochowa – Radomiak Radom 2:1 (0:0)
Bramki: Ivi 53′, Rocha 64′ – Wolski 51′
Raków: Trelowski – Tudor, Arsenić (82, Rodin), Svarnas – Jean Carlos, Otieno – Berggren, Kochergin (82, Barath) – Ivi (82, Makuch), Amorim (53, Rocha) – Brunes.
Radomiak: Kikolski – Burch (82, Ramos), Kingue, Agouzoul – Ouattara, Jordao (72, Golubickas), Kaput, Pedro Henrique – Wolski (72, Alves), Kaput – Dadashov (77, Perotti).
📸 Marek Tęcza