„LUBIĘ PRZEKRACZANIE SWOICH GRANIC…”

Pod koniec czerwca w gminie Poczesna odbędzie się III edycja 24-godzinnego biegu charytatywnego dla dzieci potrzebujących pomocy. Pomysłodawcą i głównym uczestnikiem tego „zamieszania” jest Michał Maciejewski, który z biegania uczynił sposób na życie. Zapraszamy na wywiad!

Życie Regionu: Michał, na początek powiedz krótko o sobie. Co robisz zawodowo, czym się zajmujesz i co robisz w wolnym czasie?

Michał Maciejewski: Cześć! Od 9 lat pracuję w firmie Press Glass, gdzie zajmuję się prowadzeniem Magazynu Surowców. Koordynuję pracę zespołu, dbam o zapewnienie dostępności surowców dla produkcji. Jestem również odpowiedzialny za zamawianie grupy produktów potrzebnych do produkcji oraz zajmuję się gospodarką odpadami. Mam to szczęście, że mam naprawdę zgrany zespół, a jako ciekawostkę dodam, że wśród moich pracowników jest kilku biegaczy. Motywujemy się wzajemnie, omawiamy cele i strategie oraz trochę rywalizujemy ze sobą.
W firmie działa grupa sportowa Sport and Support, która ma charakter charytatywny. Właściciel Press Glass płaci ustaloną stawkę na wyznaczony przez nas cel za każdy kilometr przebiegnięty w oficjalnych zawodach pod szyldem Sport and Support.

ŻR: Twoją olbrzymią pasją jest bieganie. Dlaczego właśnie ta forma aktywności fizycznej? Jak to się zaczęło?

MM: Tak, bieganie pochłonęło mnie strasznie — pokochałem je i stało się moim sposobem na życie. Zacząłem biegać, a właściwie próbować biegać, około 10 lat temu, kiedy ważąc 110 kilogramów, postanowiłem rzucić palenie papierosów. Bardzo bałem się przytyć jeszcze bardziej, dlatego postanowiłem coś zmienić. Znajomy irlandzki biegacz Paul dał mi radę — wytłumaczył, że łatwiej będzie pozbyć się nałogu, zajmując głowę czymś innym. Początki nie były łatwe, pamiętam, że wiele razy przerywałem trening, bo za bardzo i za szybko chciałem biegać. To jest właśnie bolączka początkujących biegaczy — spieszą się na początku, przez co szybko się zniechęcają.
Sekret tkwi w tym, że tu naprawdę nie ma się gdzie spieszyć. Teraz jestem mądrzejszy, ale wtedy była to mocna walka z samym sobą. Po jakimś czasie zapisałem się na zawody biegowe, potem były kolejne i kolejne. Okazało się, że bardzo lubię przekraczanie swoich granic oraz rywalizację z innymi biegaczami. No i tak już jest, że w każdej wolnej chwili zakładam buty biegowe i wybiegam w las — tam czuję wolność, jestem w swoim małym, prywatnym świecie.

ŻR: Jesteś także członkiem teamu biegaczy pod nazwą MAIKI TEAM. Przybliż nam działalność Twojego zespołu, jakie macie najbliższe plany i czy każdy może do Was dołączyć?

MM: Tak, od jakiegoś czasu Maiki Team działa publicznie. Narastająca pasja do biegania sprawiła, że zacząłem szukać informacji o treningach biegowych, obserwować metody i kulturę treningową czołowych biegaczy w Polsce i na świecie. Interesuję się także zagadnieniami odżywiania i suplementacji w treningu biegowym.
Od kilku lat pomagam znajomym realizować ich małe i duże marzenia. Nasz team to nie tylko wyniki sportowe i walka o życiówki, to przede wszystkim ludzie. Jesteśmy grupą pasjonatów, którzy między obowiązkami życia codziennego chcą cieszyć się i bawić bieganiem czy chodzeniem. Moim zadaniem jest im to ułatwić.
Naszym celem jest przede wszystkim zabawa, a wyniki sportowe są miłym dodatkiem. Ja, jak mówię, „wyznaczam moim zawodnikom kierunek w ich drodze do czerpania radości i realizacji marzeń”. Staramy się spędzać jak najwięcej czasu w swoim towarzystwie, często startujemy razem, pomagamy sobie w zawodach. Moi klubowi przyjaciele wiedzą, że zawsze mogą liczyć na moje wsparcie — czy to na treningu, czy na zawodach. Jesteśmy otwarci dla każdego, małymi krokami rozrastamy się, tworząc naprawdę fajną społeczność.

ŻR: Już pod koniec czerwca Zawodzie w gminie Poczesna po raz kolejny będzie miejscem 24-godzinnego biegu charytatywnego. To już III edycja tej imprezy, pomagacie Zuzi oraz Oliwierowi. Skąd pomysł na taką formę pomocy i wsparcia tych dzieci?

MM: Tak, jak mówisz, III edycja zbliża się wielkimi krokami. Pomysł na stworzenie takiej imprezy tlił się w głowie od kilku lat. Kolega z Press Glass Sport and Support z naszego oddziału w Tczewie, Andrzej Potoczek, robi z powodzeniem takie akcje od kilku lat. Kiedyś z nim o tym rozmawiałem i w sumie zaszczepił we mnie ten pomysł. W wcześniejszych latach kontuzje uniemożliwiały mi realizację tego projektu.
Jest to inna formuła biegu, niespotykana u nas w rejonie, ale jak widać — przyjęła się z powodzeniem. Naszym przesłaniem jest promowanie aktywności oraz miłego spędzenia czasu, a przy okazji niesienie pomocy dzieciakom. Jak wiesz, nie ma rywalizacji, nie ma zapisów — ja biegam, a kto chce, przyjeżdża, spaceruje, truchta ze mną lub biega. Z roku na rok jest nas coraz więcej. Wierzę, że i w tym roku będzie spora grupa ludzi, którzy przybędą mnie wspierać.
Myślę, że mogę nieskromnie powiedzieć, że jestem szczęściarzem, który nie dość, że robi to, co kocha, to przy okazji zachęca ludzi do aktywności, jednoczy i zaczyna do niesienia pomocy — czy to nie jest wspaniałe?

ŻR: Czy przygotowanie do takiego specyficznego biegu jest inne niż do maratonu? Jak stawić czoła takiemu ekstremalnemu zadaniu?

MM: Tak, jest inne, choć w tym roku dla mnie dużo łatwiejsze, bo od stycznia byłem w treningu maratońskim. W kwietniu startowałem w Maratonie w Łodzi, a w maju miałem przyjemność startować w Wings for Life Run w Poznaniu, gdzie przebiegłem 45 km. Więc mam już sporo mocnych biegów za sobą.
Pod taki bieg skupiam się przede wszystkim na sile biegowej oraz wolnych, długich biegach. Uczę organizm, by wytrzymywał długotrwały, umiarkowany wysiłek. Od kilku tygodni dołożyłem treningi na rowerze.
Bardzo ważnym elementem jest nauka jedzenia w trakcie wysiłku — sprawdzenie i przetestowanie pożywienia oraz napojów, które dostarczą siły, nie powodując komplikacji żołądkowych. Regularne dostarczanie organizmowi pożywienia i płynów jest kluczowe. Staram się co 30–40 minut coś przekąsić i napić się.
Ważne jest także zadbanie o stopy. O tym się nie mówi, ale odpowiednie nasmarowanie Sudocremem i wazeliną pozwala uchronić się od odparzeń. Co kilka godzin warto je umyć, nasmarować i włożyć nową skarpetę. Jak widać, przy tak długich biegach każdy detal ma znaczenie — bywa, że jeden element układanki zawiedzie i potrafi położyć cały projekt oraz tygodnie treningów.

ŻR: Jakie masz plany na ten rok? Gdzie będziesz startował i na jakich dystansach?

MM: Po kilku latach, kiedy miałem problemy zdrowotne lub kontuzje, wróciłem do formy sprzed 6 lat. W tym roku poprawiłem wyniki w półmaratonie i maratonie. Chcę dalej bawić się bieganiem, zachowując zdrowie, i może uda się coś jeszcze poprawić na innych dystansach.
Na ten moment skupiam się na Biegu Charytatywnym, potem będzie chwila odpoczynku. Latem na pewno będzie można mnie zobaczyć na lokalnych biegach. W dalszej przyszłości mam w głowie maraton na jesień. Mam też jedno marzenie, do którego będę dążył — wystartować w zawodach górskich na dystansie przekraczającym 100 km.

Fot. Archiwum prywatne

Udostępnij:

Facebook
Twitter
X
LinkedIn
Search

Najbardziej Popularne

Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.