Felieton redakcyjny – dla tych, którzy nie muszą krzyczeć, by być słyszani
Jest taki moment w życiu każdej firmy, instytucji, a czasem nawet człowieka – że nagle robi się wokół niego… zaskakująco głośno.
Zaczynają krążyć dziwne plotki, ktoś niby przypadkiem rzuci kąśliwą uwagę, ktoś inny przejmuje Twoje pomysły, ludzi, metody. A jeszcze ktoś – najczęściej zza węgła – próbuje rzucić cień tam, gdzie wcześniej świeciło zbyt jasno.
To może być frustrujące. Może nawet wyczerpujące. Ale jest też dobra wiadomość: takie rzeczy nie dzieją się bez powodu.
Bo nikt nie atakuje słabych. Nikt nie próbuje zatrzymać kogoś, kto nie idzie do przodu. I nikt nie traci energii na tych, którzy nie mają znaczenia.
„Kiedy zaczynają rzucać w Ciebie błotem, to znaczy, że świecisz za jasno.”
– autor nieznany, ale wielu to poczuło
Jeśli więc ktoś gra wobec Ciebie nieczysto – to znaczy, że widzi w Tobie realnego konkurenta. Kogoś, kto działa, kto budzi emocje, kto jest widoczny. I choć to z pozoru przykre – jest to też forma uznania. Cicha, zawistna… ale jednak uznanie.
I tutaj pojawia się pytanie: jak odpowiedzieć?
Można rzucić się w wir tłumaczeń, wypierać się plotek, tłumaczyć każdą decyzję. Ale można też… robić dalej swoje. Jeszcze lepiej. Jeszcze czyściej. Jeszcze mocniej.
Bo w tym jest największa siła: kiedy nie trzeba odpowiadać krzykiem na szept, tylko siłą konsekwencji i spokoju na hałas.
Zachować styl, klasę i wartości – gdy przeciwnik ich nie ma – to nie słabość, ale przewaga.
A dla tych, którzy dziś próbują uderzać z ukrycia – drobna refleksja: może warto by włożyć więcej energii w rozwój własny, a mniej w walkę z cudzym? Rynek, czytelnicy i czas mają dobrą pamięć.