RAKÓW WYGRYWA PRZY NOWEJ BUKOWEJ
Raków Częstochowa rozpoczął nowy sezon PKO Ekstraklasy od zwycięstwa nad GKS-em Katowice 1:0. W meczu rozgrywanym na Nowej Bukowej nie oglądaliśmy widowiskowego futbolu, lecz taktyczne czary-mary Papszuna. Przewaga doświadczenia zaowocowała golem Jonatana Brauta Brunesa. Wynik powinien być wyższy, ale niestety w kilku sytuacjach po stronie Rakowa zabrakło zdecydowania na strzał z dystansu. Gospodarze w tym elemencie gry w ogóle byli bezradni i przez całe spotkanie nie oddali ani jednego celnego strzału.
RAKÓW NAJLEPSZYM WŚRÓD PUCHAROWICZÓW
Start rozgrywek nie był łaskawy dla polskich drużyn występujących w europejskich pucharach. Jagiellonia i Lech wysoko przegrały swoje pierwsze mecze, Legia przełożyła spotkanie z Piastem. Na ich tle Raków zaprezentował się dojrzale i profesjonalnie, zwyciężając trudny mecz w Katowicach.
W pierwszej połowie zespół Marka Papszuna prowadził swoją grę na zero z tyłu, skutecznie demontując wszystkie ofensywne próby gospodarzy. Znowu niestety brakowało skuteczności i decyzyjności z przodu. Groźnie uderzali m.in. Oskar Repka i Michael Ameyaw, który kilkukrotnie przedarł się w pole karne GKS-u. Bliski trafienia był także Brunes, ale jego strzał głową minimalnie minął słupek.
AMEYAW REŻYSEREM ZWYCIĘSTWA
Kluczowa dla losów spotkania była 51 minuta. Michael Ameyaw świetnie wypatrzył Jonatana Brauta Brunesa, który w polu karnym przyjął piłkę prawą nogą, uderzył lewą i pokonał Dawida Kudłę precyzyjnym strzałem przy słupku. Był to gol na wagę trzech punktów, choć jak wspomnieliśmy Raków miał szanse na wyższy wynik.
Najlepszą z nich zmarnował Adriano Amorim, który w końcówce meczu nie wykorzystał stuprocentowej okazji. Piłka po jego uderzeniu przeleciała obok bramki Kudły, choć sytuacja wydawała się niemal pewnym golem i liczni częstochowscy kibice zgromadzeni na katowickim obiekcie wstali ze swoich miejsc, widząc już piłkę w siatce.
BEZROBOTNY TRELOWSKI
Gospodarze rozczarowali. W starciu z wicemistrzem Polski GKS był kompletnie bezradny. Przez całe spotkanie GKS nie oddał ani jednego celnego strzału. Bramkarz Rakowa, Kacper Trelowski, był praktycznie bezrobotny, dopiero w doliczonym czasie gry nieco zagroził rezerwowy Aleksander Buksa, ale jego strzał minął słupek.
W ofensywnych działaniach katowiczan brakowało zarówno pomysłu, jak i jakości. Zawodnicy GKS-u nie potrafili sforsować dobrze zorganizowanej defensywy Arsenič- Svarnas-Mosór, która konsekwentnie neutralizowała wszelkie próby ataku.
Raków zainkasował zasłużone trzy punkty i rozpoczął sezon w sposób, którego oczekiwali częstochowscy kibice, czyli pewnie, odpowiedzialnie, z zachowaniem pełnej kontroli.
Teraz czas na Žyline !
GKS Katowice – Raków Częstochowa 0:1 (0:0)
Bramka:
0:1 – Jonatan Braut Brunes (51’)
(DB)
Fot. Marek Tęcza Fotografia