Trzy godziny solidnego grania w siatkówkę zafundowali dziś kibicom siatkarze KS Norwid Częstochowa oraz Trefl Gdańsk. Ostatecznie po pięciu setach twardej walki, lepsi okazali się goście, którzy wygrali 3:2.
Na kilka godzin przed meczem siatkarskie media obiegła wiadomość, że z powodu kontuzji nie zagra podstawowy rozgrywający Norwida Quinn Isaacson. To mocno skomplikowało sytuację częstochowian i awaryjnie do kadry meczowej został powołany… dyrektor sportowy Łukasz Żygadło, który w trakcie swojej kariery z powodzeniem radził sobie właśnie na tej pozycji.
Miejsce w podstawowej szóstce zajął więc Tomasz Kowalski i nie było to jedyna zmiana, jaka zaszła w wyjściowym składzie. W miejsce etatowego środkowego Norwida – Daniela Popieli, trener Silva postawił na Bartosza Schmidta.
Spotkanie lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy szybko wyszli na prowadzenie 5:2. Później do głosu doszli jednak gdańszczanie i szybko odskoczyli na dystans trzech punktów. Dopiero w samej końcówce błękitno-granatowi odrobili straty, doprowadzając do remisu 22:22. To jednak nie dało zwycięstwa na inaugurację, Trefl wygrał 25:23 po zepsutej zagrywce Patrika Indry.
W drugim secie znów oglądaliśmy świetny początek Norwida, ale podopieczni Mariusza Sordyla znów opanowali sytuację i rozdawali karty w dalszej fazie seta. Od stanu 13:13 obie ekipy grały punkt za punkt, a w grze na przewagi więcej zimnej krwi zachowali gospodarze i wygrali 27:25.
Trzecia partia znów była bardzo wyrównana. Tym razem lepiej zaczęli przyjezdni i w połowie seta byli o trzy punkty lepsi od Norwida. Siatkarze spod Jasnej Góry zdołali zniwelować stratę i doprowadzili do gry na przewagi, jednak nie byli w stanie postawić kropki nad „i”. Damian Kogut przy próbie ataku zahaczył ręką o siatkę i Trefl objął prowadzenie w meczu 2:1.
Czwarta odsłona od samego początku była dość wyrównana aż do stanu 13:13. Wtedy to Norwid zaczął dominować na parkiecie, kończył ważne kontry i wreszcie zaczął lepiej zagrywać. To od razu przełożyło się na efekt punktowy, częstochowianie uzyskali 5 „oczek” przewagi i do końca grali skutecznie i pewnie. Wygrali wyraźnie 25:19, wyrównując stan rywalizacji na 2:2.
Już przed tie breakiem wiadomo było, że w przypadku wygranej Norwida, ma on pewne miejsce w ćwierćfinale Pucharu Polski, gdzie awansuje sześć najlepszych ekip PlusLigi po pierwszej rundzie. Podopieczni Cezara Douglasa Silvy lepiej rozpoczęli decydującą partię, ale przy stanie 6:5 dwukrotnie zablokowany został Patrik Indra i przy zmianie stron to Trefl minimalnie prowadził 8:7. Przy stanie 10:9 goście za sprawą ataku Piotra Orczyka wygrali bardzo ważną akcję, za chwilę dobrą zagrywką popisał się kapitan Lukas Kampa i zrobiło się już 12:9. Był to przełomowy moment tego seta, Norwid nie zdołał odrobić tych strat i przegrał 13:15, a w całym meczu 2:3.
📸 Marek Tęcza Fotografia Tomasz Wójciak