W dobie szybkiego życia, wielu bodźców i nieustannej bieganiny, coraz więcej osób marzy o jednym: zawiesić się. Nie na serwerze. Na hamaku. Takim prawdziwym – między drzewami, z widokiem na niebo, z książką w dłoni i bez planu na resztę dnia. Bo czasem najlepsze, co możemy zrobić… to nic.
Dlaczego hamak?
Bo nie da się w nim pracować. Serio. Próby pisania maili kończą się zjazdem na plecy i frustracją. Hamak jest po to, żeby się bujać. A jak człowiek się buja – to myśli wolniej. Czuje więcej. Widzi chmury i słyszy, jak śpiewa kos.
Gdzie go zawiesić?
Nie trzeba mieć ogrodu jak z katalogu. Wystarczą dwa drzewa, słupki na balkonie, stojak (są już dostępne mobilne!) lub… kreatywność i kawałek działki. Można też rozpiąć hamak między jedną decyzją a drugą – bo to właśnie w takich zawieszeniach powstają najlepsze pomysły.
Co zabrać do hamaka?
– książkę, ale nie taką, co wymaga notatek,
– coś zimnego do picia,
– duży kapelusz lub daszek z myślą o gapieniu się w niebo,
– i najlepiej – telefon w trybie samolotowym
Hamakoterapia działa. Jest tania, dostępna i można się od niej pozytywnie uzależnić.