O MÓJ RAKOWIE, GDZIE JESTEŚ?

Raków Częstochowa znów zawiódł swoich kibiców. W meczu kończącym 8. kolejkę PKO Ekstraklasy drużyna Marka Papszuna zagrała bez polotu, bez energii, bez pomysłu – i przegrała z Górnikiem Zabrze 0:1. Jedyna bramka padła w 14 minucie po prostej akcji, w której Ousmane Sow ograł Zorana Arsenicia (znowu!) i spokojnie pokonał Kacpra Trelowskiego. Reszta spotkania? To festiwal bezradności i bezbarwności Rakowa.

STATYSTYKI NIE GRAJĄ, ALE MÓWIĄ WIELE

Raków miał ponad 60% posiadania piłki. Tylko co z tego, skoro piłkarze w czerwono-niebieskich strojach rozgrywali futbolówkę wszerz boiska, nie pierwszy zresztą raz usypiając własnych kibiców. W statystykach pierwszej połowy próżno szukać strzałów na bramkę po stronie Rakowa. Pierwszy i jedyny strzał w pierwszej połowie to przewrotka Marko Bulata w 45 minucie. Pierwszy i zarazem również jedyny celny, to próba Iviego Lopeza z 61 minuty. Jak na wicemistrza Polski, to wręcz kompromitujący bilans.

W dodatku tabela nie kłamie. Tylko Piast Gliwice zdobył mniej punktów niż Raków, co więcej tylko Piast i Arka Gdynia strzeliły od Rakowa mniej goli. To nie jest kwestia pecha, czy chwilowego kryzysu. To kryzys strukturalny. Drużyna nie istnieje w ofensywie, a defensywa (szczególnie Zoran Arsenič) popełnia błędy godne beniaminka.

PAPSZUN BEZ POMYSŁU?

Potrójna zmiana w przerwie dodała odrobiny życia – szansę miał Imad Rondić, próbował Ivi Lopez – ale to były bardziej zrywy niż wypracowane schematy. Pytanie, które często padało wczoraj na trybunach w Częstochowie, brzmiało: czy Marek Papszun ma jakiś plan na tę drużynę, czy nadal wie, jak prowadzić ten zespół? Raków wygląda jak drużyna, która zgubiła tożsamość. Kiedyś grający z żelazną dyscypliną i intensywnością, dziś przypomina cień samego siebie – przewidywalny, wolny, bez pazura i co najgorsze bez chemii.

O KROK OD ZAPAŚCI

Górnik Zabrze wygrał zasłużenie i awansował na drugie miejsce w tabeli. Raków? Czwarta porażka w sezonie i miejsce w strefie spadkowej. Przeraża myśl o nadchodzących meczach z Legią, Lechem, czy idąc dalej konfrontacjach w Lidze Konferencji. Bo jeśli dziś zespół Papszuna nie potrafi nawet postraszyć solidnego, ale przecież nie wielkiego Górnika, to co zrobi wobec fantastycznie dysponowanej Legi, która bez problemu pokonała 4-1 Radomiaka w naprawdę dobrym stylu.

PONIŻEJ WSZELKIEJ KRYTYKI

Raków gra jak drużyna zagubiona, bez lidera, bez charakteru. Kiedyś był dumą Częstochowy i postrachem ligi, dziś budzi jedynie frustrację i pytania bez odpowiedzi. Brak jest reżysera gry, jakim był Berggren, brak jest kapitana, jakim był Petrasek i co najgorsze brak jest w tej drużynie tożsamości i więzi z klubem.

Trybuny w Częstochowie wydawały wczoraj coraz głośniejsze pomruki niezadowolenia. Takie czasy kibic płaci, kibic wymaga. Jest z drużyną, gdy ta przegrywa, ale oczekuje zaangażowania i jeśli już musi przełknąć gorycz porażki, to chce, by była to porażka z honorem, a nie jak podsumował grę swojej drużyny Prezes Obidziński:

-„… poniżej wszelkiej krytyki”.

Rakowie, obudź się.

(DB)

Foto: damian.bachniak.photography

Udostępnij:

Facebook
Twitter
X
LinkedIn
Search

Najbardziej Popularne

Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.