Marol Połacik to więcej niż tylko firma – to rodzinna tradycja, która trwa już od 34 lat. Dziś rozmawiamy z właścicielem firmy, Marianem Połacikiem, który nie tylko prowadzi biznes, ale też pielęgnuje wartości, które są fundamentem tego przedsiębiorstwa.
Proszę nam zdradzić, kiedy powstała firma i jakie były jej początki?
– Naszą działalność rozpoczęliśmy w 1990 r. przy współpracy z obecną wówczas Gminną Spółdzielnią. Początki były bardzo trudne. Nie mieliśmy środków transportu, ładowarek, nikt nawet nie marzył w tym czasie o wózku widłowym. Załadunki i rozładunki odbywały się ręcznie.
Naszym pierwszym autem w firmie był Żuk, nigdy mnie nie zawiódł.
Jakie były główne czynniki motywujące do założenia takiej działalności?
– W czasie przełomu gospodarczego w naszym kraju brakowało w zasadzie wszystkiego do budowy domu, dobrego węgla, pasz i nawozów. Byłem wcześniej magazynierem w Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej, miałem już małe doświadczenie, a moja żona od 16 roku życia była sprzedawczynią w sklepie spożywczym. Razem zaczęliśmy tą przygodę z przysłowiowym „magazynem”, która trwa do dzisiaj.
Czy rodzina zawsze była zaangażowana w działalność firmy, czy też dołączyła później i najważniejsze, jak odebrała pomysł takiej działalności?
– Przed założeniem obecnej firmy, prowadziliśmy z żoną szklarnie, a w nich pomidory, goździki, chryzantemy. Razem z żoną zbudowaliśmy szklarnie. Pamiętam do dzisiaj wyszło prawie 2 tony kitu do szyb, który sam położyłem. Szklarnie w owym czasie, były bardzo wymagające. Nocami pilnowałem wielkiego pieca, by odpowiednio dogrzać szklarnię, a w dzień jechałem na rynek do Krakowa, Katowic, by sprzedać nasz towar. Pracowaliśmy razem z naszymi dziećmi, które po szkole przychodziły obrywać pączki na sadzonkach. Tak samo było w naszym magazynie. Przebywaliśmy tutaj rodzinnie całymi dniami. Nasze dzieci cieszyły się, że robiliśmy coś razem, nie bały się pracy. Chętnie przychodziły nam pomagać. Tak zostało do dzisiaj, nadal pracujemy razem.
Proszę zdradzić naszym czytelnikom, skąd pomysł na właśnie taki profil?
– Myślę, że Klienci sami wskazali nam kierunek, na który był zapotrzebowanie. Wiem na swoim doświadczeniu jak trudno było dostać jakikolwiek materiał do budowy domu, własnymi rękami budowałem z żoną dom i budynki gospodarcze. Chcieliśmy pomóc w dostępie do materiałów, które były na rynku. Nasz profil od samego początku, to nie tylko sprzedaż materiałów budowlanych, ale również sprzedaż węgla. Zawsze staraliśmy się wybrać najlepsze polskie kopalnie. Proszę sobie wyobrazić stanie w kolejce za węglem tydzień lub dwa tygodnie na parkingu w Starze lub Jelczu, w których jedynym ogrzewaniem był palnik z butli gazowej a śnieg nawiewał przez uszczelki do środka kabiny, to takie jedno ze wspomnień.
Opinia o jakości oferowanego przez nas węgla czy też koksu rozeszła się bardzo szybko. Dostarczaliśmy koks do większości szpitali w Częstochowie, węgiel do szkół czy też sklepów i zakładów produkcyjnych sieci Społem. To słowo „opinia” od samego początku jest dla nas priorytetem. Zbudowaliśmy naszą firmę na jakości i opinii.
Jakie są największe wyzwania w obsłudze klientów?
– Wyzwania? To nie tak. Obsługa Klientów to nie wyzwanie, to wspólna relacja, to rozmowa o życiu, to uśmiechy a czasami smutek, o którym chętnie porozmawiamy. Nas cieszy to, że mamy Klientów od samego początku. Niektórzy przychodzili do nas z malutkimi dziećmi, a dzisiaj te malutkie dzieci kupują u nas materiały na dom. To nas osobiście bardzo buduje, że kolejne pokolenie obdarzyło nas zaufaniem. Do dzisiejszego dnia dokładamy wszelkich starań, by dostawy zrealizować na czas i zawsze z uśmiechem.
Klienci to jedno, ale zawsze pojawia się też temat dostawców, których zapewne na rynku nie brakuje. Jakie są największe wyzwania we współpracy z nimi?
– Większość dostawców, z którymi współpracujemy, to firmy powstałe w latach 90-tych.
Jesteśmy lojalni co do naszych dostawców. Dzisiaj na rynku przychodzą firmy z ofertami po dziwnie zaniżonych cenach, z kapitałem niewiadomego pochodzenia, to nie dla nas. Weryfikujemy firmy, z którymi współpracujemy, gdyż gwarantujemy jakość ich towarów, która idzie na naszą opinię.
Jakie są największe trendy na rynku materiałów budowlanych, węgla? Czy coś Pana zaskoczyło w ciągu 34 lat działalności na rynku?
– Jestem pod wrażeniem jak rozwiązania budowlane rozwinęły się na przestrzeni tych lat. Dzisiaj budowa domu idzie szybciej i sprawniej. Jest wiele gotowych i pewnych rozwiązań systemowych dla budowlańców i Klientów.
Podziwiam obecnych Wykonawców, którzy nieustannie szkolą się w swojej dziedzinie, a ich park narzędziowy w jaki wyposażone są ich busy, to sama przyjemność dla oka.
Rynek węgla również zmienił się na przestrzeni lat. Zniknęło bardzo dużo polskich kopalń z rynku. Odbieraliśmy głównie z KWK Rozbark, KWK Sosnowiec, to była prawdziwa dobra polska jakość. Węgla spala się coraz mniej. Dotacje, OZE zmieniły rynek. Nie zmieniło się to, że nadal jest dużo niskokalorycznego węgla na rynku. U nas od początku dbamy o to, by węgiel był z najwyższej półki przez co ciężko nam jest konkurować cenowo z węglem niższej jakości na rynku. Obecnie ceny poszybowały w górę. Pamiętam pierwszy węgiel eko groszek w naszej ofercie z KWK Julian – był w cenie ok. 300 zł za tonę.
Panuje trend by nie łączyć spraw prywatnych z zawodowymi. Czy w Pańskiej firmie jest tak samo i jakie są największe wyzwania związane z prowadzeniem rodzinnej firmy?
– Firma Marol, to nasze drugie życie. Rzadko wyjeżdżaliśmy na urlop. Nadal pracujemy całą rodziną, i wciąż wkładamy w nią dużo serca. Prawie zawsze zabieramy pracę do domu. Myślę, że nie podążamy za panującym trendem.
Jakie są największe zalety prowadzenia rodzinnej firmy?
– Największą zaletą prowadzenia rodzinnej firmy jest fakt, że spędzamy razem czas.
To już 34 lata działalności na rynku, jednocześnie to bardzo długi czas bycia szefem i odpowiedzialności za pracowników. Co jest w tym najtrudniejsze?
– Mam wspaniały zespół pracowników. Niektórzy są z nami od prawie samego początku. Doceniam ich wysiłek włożony w pracę i wartość jaką wkładają do naszej firmy. Cieszymy się wspólnie z ich większych i mniejszych sukcesów.
Chciałbym, by moi pracownicy czuli się bezpiecznie, byli zdrowi, spokojni i po prostu czuli się szczęśliwi. Chcę, aby było im dobrze w firmie, w życiu i tak w ogóle.
Jakie są najważniejsze wartości, którymi kieruje się firma przy zatrudnianiu pracowników?
– Na wybrane stanowisko wybieramy osoby tylko z odpowiednimi kwalifikacjami.
Zwracamy uwagę na całokształt jego osoby jak i kulturę osobistą.
Co najbardziej lubi Pan w swojej pracy?
– W swojej pracy najbardziej cenię kontakt z ludźmi. Codziennie prócz stałych Klientów spotykam nowych. Lubię rozmawiać. To sprawia mi dużo przyjemności. Czujemy się potrzebni. To dla nas bardzo ważne.
Jaką radę dałby Pan osobom, które chcą założyć własną, rodzinną firmę?
– Każda rodzinna firma, to wspólna ciężka praca. Warto o tym pamiętać.
Z doświadczenia doradzę, by nie przedkładać pracy nad własne zdrowie.
Zdradzi nam Pan co wpłynęło na osiągnięcie sukcesu Pańskiej działalności?
– Sukces mojej działalności? Dla mnie sukcesem jest fakt, że po tylu latach prowadzonej działalności możemy wraz z żoną śmiało spojrzeć każdemu Klientowi, byłemu Pracownikowi czy Kontrahentowi prosto w oczy. Sukcesem dla mnie jest widok domów, na które dostarczaliśmy materiały budowlane. Sukcesem jest jak przyjdzie do nas Klient z polecenia, co świadczy o naszej opinii na rynku. Sukces to jak patrzę na naszych kierowców, którzy jeżdżą nowoczesnym taborem.
Na to wszystko pracuje każdy w mojej firmie, bo sukcesem jest to, że pracownicy myślą o firmie jak o „swojej własnej”, a o współpracownikach jak o swojej drugiej rodzinie.
Fot. Arch. Firmy