Po ligowym przełamaniu z Widzewem Raków Częstochowa staje przed kolejnym, znacznie poważniejszym wyzwaniem. Już dziś wieczorem meczem z rumuńską Universitateą Craiova zespół Marka Papszuna zainauguruje fazę grupową Ligi Konferencji Europy. Choć rywal na papierze nie należy do europejskich gigantów, statystyki wskazują, że mecz ten, może okazać się nadzwyczaj wyrównanym bojem. Obecny styl gry obu drużyn sugeruje, że w Sosnowcu kibice zobaczą raczej taktyczną szachownicę, a nie bramkowy festiwal. Oby powyższe prognozy specjalistów okazały się chybione!
NIESTABILNOŚĆ Z TYŁU I NIESKUTECZNOŚĆ Z PRZODU
Częstochowianie w ostatnich tygodniach nie zachwycili, choć wyniki powoli wskazują, że odzyskują równowagę po trudnym starcie sezonu. Zespół nie przegrał od trzech spotkań. Po remisach z Legią Warszawa i Lechem Poznań przyszło wreszcie upragnione zwycięstwo z Widzewem Łódź. Choć gra Rakowa wciąż nie jest tak efektowna, jak oczekiwaliby kibice, widać wyraźną poprawę w organizacji i grze obronnej, przynajmniej na tle całkowicie bezbarwnego Widzewa. Defensywa Rakowa w tym sezonie nie stanowi monolitu jak w ubiegłym sezonie. Kacper Trelowski bez solidnego wsparcia defensorów nie błyszczy i przytrafiają mu się niefortunne i słabe interwencje. Sama defensywa do tej pory pod dowództwem Zorana Arseniča też daleka była od szczytów solidności. Efektem tego jest 13 straconych bramek w 9 kolejkach ekstraklasy. Arsenič odpowiedzialny za kilka indywidualnych, wręcz katastrofalnych błędów i strat bramek na skutek kontuzji wypadł ze składu, więc tym razem obrona skonstruowana zostanie w oparciu o Svarnasa i cofniętego, niezawodnego i uniwersalnego Tudora.
Słabsza forma ofensywna też nie jest przypadkiem. Raków od dawna preferuje grę pozycyjną i zorganizowaną, opartą na kontroli przestrzeni i cierpliwym budowaniu ataku. 10 bramek zdobytych w lidze, to efekt kompletnego zastoju w formacji. Makuch po kontuzji barku wchodzi jedynie na końcówki spotkań i poza szybkim bieganiem niewiele wnosi do wydarzeń boiskowych. Brunes cierpi na kryzys strzelecki spowodowany…tylko on wie czym. 170 minut na boisku Rondica nie dało jasnej odpowiedzi, co potrafi i na co go stać. Jasnym punktem formacji staje się za to pomocnik Diaby-Fatiga robiący bardzo dobre wrażenie każdym wejściem na plac gry. Agresywny, szybki wykazujący ochotę do gry ofensywnej, uratował wynik w Łodzi i jest najlepszym strzelcem ekipy Papszuna, jednak nadal rezerwowy.
LIDER Z ZADYSZKĄ
Po drugiej stronie stanie Universitatea Craiova, aktualny lider rumuńskiej Superligi z bilansem 7 zwycięstw, 3 remisów i 1 porażki. Choć ostatnio zespół nieco spuścił z tonu, remisując 2:2 z Dinamem Bukareszt i przegrywając 0:1 z Otelul Galati. Wciąż jednak pozostaje drużyną solidną, zwłaszcza w defensywie.
Na wyjazdach Craiova gra odważnie i nie ma w zwyczaju koncentrować się na zachowawczym osłabianiu tyłów. Traci przez to sporo bramek, ale jednocześnie niemało potrafi ich zdobyć. Wyjazdowe remisy, czy nieznaczne porażki są tego najlepszym dowodem.
Warto dodać, że w składzie gości nie brakuje znajomych nazwisk. Tudor Baluta i Assad Al Hamlawi, jeszcze niedawno występujący w barwach Śląska Wrocław, dziś należą do kluczowych postaci Craiovej. Ich doświadczenie z polskich boisk może pomóc Rumunom lepiej odnaleźć się w warunkach meczu rozgrywanego w Sosnowcu. Co więcej, Baluta w eliminacjach LKE zaliczył trafienie i asystę a Al Hamlawi, prezentuje dobre przygotowanie na dzień dzisiejszy, legitymując się statystyką 6 strzelanych bramek (4 w eliminacjach LKE) i 2 asyst.
Stawką meczu są pierwsze bardzo ważne punkty w fazie ligowej, dlatego analitycy spodziewają się bardziej ostrożnego, niż otwartego spotkania. Zakłady bukmacherskie również sugerują podobny scenariusz. Średni kurs na to, że Raków strzeli maksymalnie jednego gola, wynosi 1.92, a na to, że tylko jedna drużyna zdobędzie bramkę, 2.05.
PODTRZYMAĆ EUROPEJSKĄ PASSĘ
Kibice Rakowa liczą, że w czwartkowy wieczór odblokuje się Jonatan Braut Brunes, a defensywa będzie nie do sforsowania, dzięki czemu debiut Marka Papszuna w fazie ligowej europejskich pucharów okaże się udany, jak eliminacje. To symboliczny moment dla klubu, który jeszcze kilka lat temu rywalizował na zapleczu Ekstraklasy, a dziś po raz drugi w swojej historii staje do walki z europejskimi zespołami w trzecim co do rangi turnieju UEFA.
Choć Raków nie zagra w Częstochowie, a w Sosnowcu, atmosfera zapowiada się gorąca. Kibice, którzy zapełnią stadion do ostatniego miejsca, liczą, że ich zespół pokaże charakter, solidność i konsekwencję, które przez ostatnie lata stały się jego znakiem firmowym.
Dla tych, którzy nie wybierają się na stadion transmisja meczu, będzie dostępna od godz. 20:50 w Polsacie Sport 2, Polsacie Sport Premium 2 oraz Polsacie Box Go.
(DB)
Foto: damian.bachniak.photography