„Między niebem a ziemią” – rozmowa z Maciejem Zawadzkim

Maciej Zawadzki, to jeden z najbardziej obiecujących młodych pilotów szybowcowych w regionie. Choć ma dopiero 18 lat, na swoim koncie ma już wiele godzin spędzonych w powietrzu. Przed nim, jak twierdzą specjaliści pierwsze sukcesy w zawodach. Młodego pilota charakteryzuje ogromna pasja, która wznosi go wyżej z każdym lotem. Rozmawiamy z Maciejem podczas jego przygotowań do Szybowcowych Mistrzostw Polski Juniorów, które odbędą się w dniach 13-24 sierpnia w Ostrowie Wielkopolskim.

Życie Regionu: Jak zaczęła się Twoja przygoda z szybownictwem?

Maciej Zawadzki:  Tata kiedyś wspomniał o tym, jak byłem mały i wybieraliśmy się na pokazy na lotnisku w Rudnikach. Postanowiłem poczytać trochę o Aeroklubie i na stronie internetowej trafiłem na szkolenia szybowcowe. W 1 klasie liceum rozpocząłem szkolenie teoretyczne, a w wakacje już praktykę.

ŻR: Dlaczego właśnie szybowce?

-Szybowce są najtańszą formą latania, ale to nie wszystko. Wielu doświadczonych pilotów mówi, że są idealnym startem dla przyszłego pilota większych maszyn.  Podoba mi się w lataniu szybowcem to, że w trakcie lotu trzeba dużo myśleć i podejmować decyzje, oraz cisza przez brak silnika.

ŻR: Pamiętasz swój pierwszy samodzielny lot? Jakie emocje Ci wtedy towarzyszyły?

Bardzo dobrze pamiętam swój pierwszy samodzielny lot.  Stało się to dosyć szybko, ponieważ szybowcowa “podstawówka” zajęła mi i moim kolegom około tygodnia. Wspominam te loty, jako dosyć spokojne, ponieważ nareszcie byłem sam ze swoją maszyną. Widoki również dopisywały, jako iż loty samodzielne wykonywaliśmy przy zachodzie słońca.

ŻR: Czy ktoś z Twojej rodziny również lata? Czy, to pasja rodzinna?

Nie, nikt inny u mnie w rodzinie nie lata.

ŻR: Jak wygląda dzień młodego pilota szybowcowego?

-Rozpoczynamy dzień od spotkania rano w tzw. “szybowcówce”. Jest to miejsce, gdzie trzymamy sprzęt tak, jak spadochrony ratownicze, akumulatory do szybowców, dokumenty. Następnie wszyscy idziemy otworzyć hangar i wyciągamy szybowce na miejsce startów, czyli tzw.” kwadrat”.  Na kwadracie dokładnie sprawdzamy prognozy pogody, aby ustalić trasę, którą chcemy oblecieć. Kiedy już nadejdzie wyczekiwana pogoda (najczęściej ok.11) Wystawiamy szybowce na start i lecimy. Czas lotu może być różny, natomiast do wykonania fajnego przelotu najczęściej potrzeba minimum 4 godzin a to, ile uda nam się utrzymać w powietrzu zależy głównie od pogody.

Po lądowaniu myjemy maszyny, a następnie pakujemy je z powrotem do hangaru. Dzień kończymy tak samo, jak zaczynaliśmy, czyli w szybowcówce, gdzie podsumowujemy nasze loty w dziennikach lotów.

ŻR: Jakie są największe wyzwania w pilotażu szybowca?

– Wykonanie prawidłowego lądowania jest bardzo ważne, ponieważ w razie popełnienia błędu nie mamy silnika, jak samoloty, aby podejść do lądowania jeszcze raz.  Natomiast później wykonując przeloty ważne jest podejmowanie odpowiednich decyzji. Trzeba myśleć strategicznie i wybierać odpowiednie chmury, tak aby nie skończyć w polu.

ŻR: Masz swój ulubiony typ szybowca? Dlaczego właśnie ten?

Aktualnie jest to polski szybowiec SZD-51 “Junior”. Jest to szybowiec, który pozwolił mi rozpocząć swoją przygodę z przelotami szybowcowymi. Jest przyjemny w pilotażu, oraz prosty w obsłudze. Szybko się go składa i rozkłada w sytuacji np. lądowania w polu.

ŻR: Startujesz już w zawodach – który występ wspominasz najlepiej?

(Mogę powiedzieć o moich aktualnych osiągnięciach w przelotach)

  • W tym roku udało mi się na szybowcu Junior zrobić przelot o dystansie 400km, oraz dwa 300km. Są to dotychczas moje najdłuższe przeloty. Każdy taki lot trwał ponad 5 godzin.

ŻR: Jak przygotowujesz się do zawodów – fizycznie, technicznie, mentalnie?

-Staram się wykorzystywać, jak najwięcej okazji na latanie. Im więcej godzin spędzonych w powietrzu, tym większe doświadczenie i to wydaje mi się, że jest kluczowe.

ŻR: Czy zdarzyły Ci się stresujące sytuacje w powietrzu? Jak sobie z nimi radzisz?

-Najbardziej stresujące dla mnie było pierwsze lądowanie w polu. Nigdy nie da się do końca ocenić z góry, jaka jest nawierzchnia i czy na pewno nie ma żadnych przeszkód w polu. Trzeba zachować zimną krew i podjąć decyzję, które z pól będzie do lądowania najlepsze.

ŻR: Jak oceniasz warunki do szybowania w Częstochowie i okolicach?

-Nie miałem jeszcze okazji latać w innych miejscach niż na Rudnikach, natomiast uważam, że jest tu naprawdę dobrze. Mamy dużo miejsca do latania na wschód i zachód od lotniska, ponieważ nie ograniczają nas żadne strefy  w powietrzu. Sam pas trawiasty jest bardzo długi, co daje nam możliwość startu za wyciągarką na wysokości ponad 600m.

ŻR: Czy Aeroklub Częstochowski dobrze wspiera młodych pilotów?

-Tak, wyjazd na Mistrzostwa Polski zawdzięczam Aeroklubowi Częstochowskiemu. Będę go reprezentował na Juniorze, na którym aktualnie ćwiczę. Mamy wielu dobrych instruktorów, którzy chętnie pomagają i dają nam swoje wskazówki.

ŻR: Jak wygląda społeczność lotnicza w Aeroklubie? Trzymacie się razem?

  • Mimo tego, że ostatecznie w szybowcu jesteśmy sami, to sport ten wymaga pracy zespołowej. Zanim polecimy musimy wykonać wiele rzeczy, których sami po prostu nie damy rady zrobić (hangarowanie szybowców,obsługa startów). Między mną a kolegami jest też trochę zdrowej rywalizacji  np. kto wykona lepszy przelot danego dnia.

ŻR: Jakie masz plany na przyszłość – sportowe, zawodowe, osobiste?

  • Jak najwięcej latać, oraz zostać kiedyś zawodowym pilotem (nie odchodząc przy tym od szybownictwa).

ŻR: Masz jakieś lotnicze marzenia? Start w mistrzostwach świata, może lot nad górami?

-Chciałbym wyszkolić się na loty falowe w górach. Jest to znacznie inna forma latania od termiki, pozwala na osiąganie wysokości rzędu kilku kilometrów wykonując przy tym przeloty po kilkaset kilometrów. Chciałbym również spróbować akrobacji szybowcowej.

ŻR: Co powiedziałbyś młodym ludziom z Częstochowy, którzy marzą o lataniu?

  • Uważam, że lotnictwo jest wymagającym sportem, ale dzięki temu daje dużo satysfakcji. Na początku mojego szkolenia nie wszystko szło mi idealnie, ale ważne jest to, aby się nie zrażać i “cisnąć” do przodu. Dodam, że w naszym Aeroklubie nie tylko można szkolić się na pilota szybowcowego, ale też samolotowego.

(DB)

Fot. Archiwum własne Maciej Zawadzki

Udostępnij:

Facebook
Twitter
X
LinkedIn
Search

Najbardziej Popularne

Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.