ford

NA SPARINGACH WALCZYŁEM Z ZAWODNIKAMI, KTÓRYCH SIĘ BAŁEM

Łukasz Wabnic to były Mistrz Europy oraz zdobywca III miejsca na Pucharze Świata w kickboxingu. W rozmowie z nami wyjaśnił tajniki tego sportu oraz opowiedział o początkach swojej kariery. Zapraszamy do lektury!

Kickboxing jest w cieniu innych sportów walki, które są teraz na pierwszym planie. Jak przekonać ludzi, żeby za kilka lat ta dyscyplina stanęła w jednym szeregu z boksem czy MMA?

Wierzę, że kickboxing ma potencjał, by być najpopularniejszym sportem walki. Pracuję nad tym w swoim klubie Quick Shot Kickboxing, który zrzesza już prawie 100 członków. Aby to osiągnąć organizuję treningi i Quick Shot Kickboxing League,

Kickboxing wyróżnia się uniwersalnością. Od boksu różni nas to, że dodajemy kopnięcia. MMA to walka także w parterze, czego u nas nie ma – więc kickboxing jest bardziej dynamiczny i łatwiejszy do zrozumienia dla widza. W porównaniu z karate czy muay thai, używamy ochraniaczy, co sprawia, że ryzyko kontuzji jest mniejsze. Tego aspektu jestem szczególnie świadomy, bo jeden z moich trenerów miał poważne problemy zdrowotne po latach ćwiczeń bez ochraniaczy. To właśnie te cechy sprawiają, że kickboxing może być świetną alternatywą – i sportem na wyciągnięcie ręki dla każdego.

Skąd wzięło się zainteresowanie kickboxingiem i jak wyglądały początki Twojej kariery?

Pojawiło się po jednej z ulicznych bójek, w którą się wplątałem jako nastolatek. W trakcie starcia zrobiłem zwód jedną ręką, a uderzyłem drugą, to okazało się skuteczne. Pomyślałem wtedy, że mam jakieś naturalne predyspozycje i zacząłem szukać klubu, by je rozwinąć. Wahałem się między boksem a kickboxingiem, ale ostatecznie wybrałem kickboxing. Dlaczego? Uznałem, że umiejętność kopania może być bardzo praktyczna – nie tylko na ringu, ale i w codziennym życiu.

Co do drugiej część pytania. Jeśli karierą można nazwać pierwszy sparing w klubie, to zacząłem od wygranej. Jednak pierwsza oficjalna walka na zawodach skończyła się porażką. Mimo to nie zrezygnowałem. Aby zdobyć pierwsze mistrzostwo Polski, musiałem narzucić sobie surową dyscyplinę. Na sparingach stawiałem czoła zawodnikom, których autentycznie się bałem, ale wiedziałem, że tylko pokonując własny lęk, mogę się rozwijać. Ta determinacja doprowadziła mnie do tytułu mistrza Europy i III miejsca na Pucharze Świata.

Która z formuł walki w kickboxingu jest najbardziej atrakcyjna dla zwykłego widza?

Full contact. Jest widowiskowy, łączy boks z kopnięciami powyżej pasa, pozwala zawodnikom pokazać swoje umiejętności techniczne i wytrzymałość. To najbardziej emocjonująca forma kickboxingu, która idealnie nadaje się do promowania dyscypliny. Mimo że walczyłem także w formule z low kick’iem, nie jestem jej zwolennikiem. Moi znajomi, którzy zaczynali treningi w tej formule, teraz mają poważne problemy z kolanami. Ja trenuję do dziś, jestem przed czterdziestką, nic mnie nie boli, a na treningach robię salta jak akrobata. To tylko dowodzi, jak ważne jest rozsądne podejście do treningu.

Jesteś założycielem klubu Quick Shot Kickboxing. Opowiedz nam o początkach tego klubu i bieżącej działalności.

Przede wszystkim, jest to klub przyjazny rodzinom i prowadzony  przez rodzinę, mnie i moją żonę, Martynę Wabnic. Chcieliśmy stworzyć miejsce, gdzie każdy czułby się jak w domu i mamy  pewność, że nam się udało. Każdy z naszych uczniów, bez względu na wiek, traktowany jest jako całkowicie indywidualna, ważna osoba. Takie podejście jedynie procentuje, o czym zapewniają nas nie tylko sami zainteresowani, ale i ich rodzice, w wypadku młodszych uczestników. Gdyby nie moja żona i przyjaciel Robert, który towarzyszył nam we wcześniejszych etapach działalności, Quick Shot nie byłby w tak wyśmienitej kondycji w jakiej jest teraz. To miejsce, gdzie ludzie mogą rozwijać swoje umiejętności w przyjaznej atmosferze, mając dostęp do najlepszych światowych metod. Zaczynaliśmy na sali gimnastycznej w Szkole Podstawowej, obecnie ćwiczymy w ścisłym centrum Częstochowy. Dziś Quick Shot Kickboxing to prężnie działająca społeczność, w której trenują zarówno początkujący, jak i doświadczeni zawodnicy. Trafiając do nas można mieć pewność, że zarówno ja, jako Trener Główny jak i moja żona, obecna nieustannie w biurze, zajmiemy się nowym uczniem w taki sposób, jak tylko może robić to osoba, której bardzo, ale to bardzo zależy na tym, co robi. Rodzina powinna przecież być duża, silna i wspierająca. Stać nas na to, by interesować się uczniami i ich potrzebami kompleksowo, a nie jedynie w zakresie wykonywanych przez nich ćwiczeń. Współpraca, zaangażowanie i pewność „po co i dlaczego” to cechy, które są dla nas endemiczne i niepowtarzalne.

Bardzo ciekawym wydarzeniem jest liga, którą organizujecie. Powiedz nam kilka słów o niej.

Quick Shot Kickboxing League, daje możliwość stoczenia sparingu w kontrolowanych warunkach, z opieką medyczną, przeszkolonymi sędziami i przeciwnikami z innych klubów. Ponadto podczas sparingów jest obecna publiczność, a to jest świetną okazją, żeby przygotować się do presji turniejowej i doskonalić swoje umiejętności.

W 2021 roku kickboxing został sportem olimpijskim, ale w Paryżu go jeszcze nie było w programie. Czy to się zmieni na IO 2028?

Jesteśmy w poczekalni, o wprowadzenie kickboxingu na IO w Los Angeles przegraliśmy o włos, pokonaliśmy karata i muay thai, ale na mecie niestety zostaliśmy odrzuceni, wybrano futbol amerykański i polo. Być może uda się, że kickboxing zobaczymy na IO w Brisbane w Australii. Włączenie naszej dyscypliny do programu olimpijskiego byłoby ogromnym krokiem naprzód, a sukces w tym wydarzeniu mógłby przyciągnąć jeszcze większe zainteresowanie i wsparcie dla sportu. W przyszłym roku odbędą się wybory nowego prezesa MKOl, co daje nam nadzieję na bardziej przychylne decyzje. Wierzę, że wprowadzenie kickboxingu na igrzyska to tylko kwestia czasu.

Kilka lat temu zagrałeś główną rolę w filmie „Serce do walki”. Czy według Ciebie film odniósł sukces i sprawił, że kickboxing choć trochę zbliżył się do mainstreamu?

„Serce do walki” to projekt, który powstał z pasji i ogromnym nakładem pracy. Czy odniósł sukces? Zdecydowanie nie był to „Titanic”. Początkowo planowaliśmy zrobić coś, co będzie cieszyło głównie nas samych, ale ostatecznie wyszedł z tego projekt, który przyciągnął gwiazdy kina tj. Marek Siudym czy Ewa Kasprzyk, był wyświetlany w kinie i na Netflix. Choć, kontrowersje wokół producenta, wpłynęły negatywnie na odbiór filmu wśród internautów, to „Serce do walki” jest pierwszym polskim filmem poświęconym kickboxingowi i jest to ważny krok dla promocji dyscypliny. Udział w tym przedsięwzięciu był niesamowitą przygodą i szczerze każdemu życzę, by mógł przeżyć coś podobnego.

Co lubisz robić w wolnych chwilach, gdy trzeba zresetować głowę?

Kieruję się w życiu pasją, moją największą jest sport. Nawet w chwilach odpoczynku zgłębiam nową wiedzę na temat treningów, analizuję walki i szukam inspiracji w technikach najlepszych zawodników na świecie. Często godzinami myślę o tym, jak poprawić warunki dla członków naszego klubu – od infrastruktury, przez organizację wydarzeń, aż po wprowadzenie nowych form treningów, które mogą jeszcze bardziej motywować ludzi.

Szukam osób gotowych podjąć wyzwanie i sprostać rygorowi systematycznych treningów. Do każdego ucznia podchodzę z założeniem, że może stać się przyszłym Mistrzem Świata. Mam wiele pomysłów, które czekają na realizację – jednym z nich jest stworzenie gry komputerowej inspirowanej naszym klubem oraz organizacja ligi, która mogłaby stać się źródłem zarobku dla kickboxerów.

Jeśli chcesz realizować się w sporcie lub w obszarach z nim związanych, serdecznie zachęcam do kontaktu, trenuję przy al. NMP 12 C.

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
LinkedIn