Siatkarze KS Norwid Częstochowa szybko udowodnili, że niedzielna porażka z Barkomem Każany Lwów była tylko wypadkiem przy pracy. W Rzeszowie przeszli drogę z nieba do piekła, ale w najważniejszym momencie wrócili do gry i wygrali na Podpromiu 3:2!
Częstochowianie przez półtorej seta grali koncertowo. Pierwszą partię wygrali bardzo pewnie 25:17 i ani przez moment ich zwycięstwo nie było zagrożone. W drugim secie do stanu 16:13 gra wyglądała podobnie. Później jednak to Asseco Resovia Rzeszów przejęła inicjatywę i wygrała 25:23. Rzeszowianie potwierdzili swoją moc w partii numer 3. Tam Norwid nie miał nic do powiedzenia i przegrał 15:25. Wydawało się, że błękitno-granatowo wyjadą z Rzeszowa bez punktów. Resovia miała dwie piłki meczowe, ale Norwid grał do końca i po grze na przewagi wygrał 30:28. W tie breaku do stanu 9:9 obie ekipy grały wyrównaną siatkówkę. Następnie Norwid zdobył cztery punkty z rzędu i utrzymał prowadzenie już już do końca. Wygrał 15:12 i zdobył dwa duże punkty meczowe.
To kolejna niespodzianka sprawiona przez podopiecznych Cezara Douglasa Silvy w tym sezonie. Teraz wypada potwierdzić dobrą formę w domowym meczu przeciwko GKS Katowice.